Dziennik podkarpacki |
26-05-2008 |
Rafal Sikora (prawie olimpijczyk) spod Mielca: w ciagu 2 lat chce byc w osemce najlepszych chodziarzy swiata!
Czarne mysli nie istnieja
 |
|
Na mecie zawodow Pucharu Swiata w Czeboksarach. Rafal juz wie, ze osiagnal rewelacyjny czas i najprawdopodobniej pojedzie na igrzyska do Pekinu. |
- W podstawowce wyrwano mnie do odpowiedzi z geografii. Nie bylem przygotowany, wiec sie przezegnalem. Nauczycielka usmiechnela sie: zrobiles to jak Robert Korzeniowski. Dlugo kolatalo mi sie to po glowie, az w koncu zostalem chodziarzem - opowiada urodzony w Sadkowej Gorze pod Mielcem Rafal Sikora, ktory dwa tygodnie temu wywalczyl olimpijskie minimum.
Uczynil to w kapitalnym stylu podczas Pucharu Swiata w Czeboksarach, przemierzajac morderczy dystans 50 kilometrow. Na linie mety wpadl jako 28. zawodnik, ale nie miejsce, a czas mial znaczenie: 3 godziny, 59 minut i 25 sekund. - Zaden polski chodziarz w swoim debiucie na prestizowej imprezie nie poszedl w takim tempie - podkresla 21-letni student krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego, wychowanek Sokola Mielec i trenera Jozefa Wojtowicza. - Z mojego rocznika w Czeboksarach lepsi byli jedynie dwaj Chinczycy - dodaje.
Olimpijska kwalifikacje Rafal juz ma, biletu do Pekinu jeszcze nie. Sciga sie z nim Artur Brzozowski, natomiast wiadomo, ze na igrzyskach zobaczymy Grzegorza Sudola i Rafala Fedaczynskiego. - Tylko trzech ludzi moze reprezentowac kraj w danej konkurencji - wyjasnia Sikora, ktory przez kilka ostatnich dni regenerowal w Spale swoj organizm.
Polsza, Polsza!
Na zdjeciach z historycznych dla Rafala zawodow w oczy rzuca sie efektowny kompleks sportowy, czyste i rowne ulice, przyciete trawniki i usmiechnieci ludzie. Czy aby na pewno Czeboksary, polmilionowe miasto polozone 800 km na wschod od Moskwy, stolica Republiki Czuwaskiej, to Rosja? - Malo tego. Na otwarcie imprezy przybylo kilkadziesiat tysiecy ludzi, o osmej rano na trasie bylo ich kilka tysiecy. Szlismy 2-kilometrowa petla nad sama Wolga, kibice krzyczeli: Polsza, Polsza!, na ostatnich 400 metrach tumult byl taki, ze wlasnych mysli nie slyszalem - ekscytuje sie chodziarz. Jasno precyzuje swoje cele: na olimpiadzie w Pekinie chce zajac miejsce w dwudziestce, w ciagu najblizszych dwoch lat wedrzec sie do osemki najlepszych w swiecie, na igrzyskach w Londynie w 2012 roku zdobyc medal. - Kocham to, co robie, jestem strasznie zawziety, mam talent i fantastycznego trenera Krzysztofa Kisiela, wiec dlaczego mialoby sie nie udac? - pyta zawadiacko.
To niezbedna sportowcowi pewnosc siebie czy juz niebezpieczna pycha? Raczej to pierwsze, bo Rafal przekonuje, ze twardo stapa po ziemi. - Po tym jak uzyskalem minimum, udzielilem mnostwa wywiadow, ale sodowka mi nie grozi. Jestem na poczatku swojej drogi i wiem, ze nie bedzie sukcesow bez harowki. Pochodze ze wsi i ciezkiej pracy sie nie boje. Wybralem 50 km, poniewaz jestem wydolnosciowcem, a takze dlatego, ze umiem radzic sobie ze stresem oraz chwilami zwatpienia. Podczas tak dlugiej trasy czlowieka zawsze dopada kryzys, wiec jesli nie ma mocnej glowy, przegrywa. Ja czarnym myslom sie nie daje. Pasjonuje sie psychologia sportu i korzystam z dobrych wzorcow.
Udowadnia, iz byle przeszkody nie sa go w stanie zatrzymac. - Na Puchar Swiata dobralem zle obuwie i od osmego kilometra puchla mi noga. Skonczylo sie zapaleniem sciegna.
Rozwiazane sznurowki
Wybral chod, mimo smykalki do pilki odziedziczonej po ojcu grajacym w Stali Mielec, Czarnych Polaniec i Pogoni Staszow. Wybral chod, bo postanowil, ze tak bedzie uczciwiej. Wobec samego siebie. - Nie chcialem byc czescia druzyny. Interesowala mnie walka z wlasnymi slabosciami. Pomyslalem: jesli mam sie wyrzec wielu przyjemnosci, to w imie osobistego sukcesu - tlumaczy.
Gdy opowiada o swoich pierwszych zawodach, wybucha szczerym smiechem. - Rozwiazaly mi sie sznurowki i runalem jak dlugi na ziemie. Zostalem zdyskwalifikowany.
Podziwia Roberta Korzeniowskiego i Hiszpana Francisco Fernandeza, ale za Ilie Markowa, jednego z najbardziej utytulowanych chodziarzy swiata, dalby sie pokroic. - Wzoruje sie na nim. To wspanialy sportowiec i bardzo skromny czlowiek. Nie ma w nim cienia gwiazdorstwa - Rafal rozplywa sie w zachwytach nad rosyjskim kolega z AZS AWF Krakow.
Z wolnym czasem nasz bohater ma problem (trenuje kilka godzin dziennie), ze znalezieniem strategicznego sponsora rowniez (pomagaja mu zaklady farmaceutyczne Colfarm), ale pasji nie zaniedbuje. - Wedkuje. Na cieplym kanale w Polancu, w Wisle i Wisloce, na zwirowni w Otalezu. Wielkich osiagniec nie mam, choc szczupaka dwukilogramowego udalo sie wyciagnac - opowiada. Jest tez milosnikiem wschodnich sztuk walki i eleganckich samochodow. - Fajnie byloby miec kiedys salon z mercedesami klasy S - puszcza wodze fantazji.
TOMASZ SZELIGA
Zdjecia: zbiory prywatne Rafala Sikory
Rafal Sikora
Urodzony: 17 lutego 1987 roku w Mielcu.
Wzrost: 187 cm
Waga: 75 kg
Kluby: Sokol Mielec, AZS AWF Krakow
Trener: Krzysztof Kisiel
Reprezentacja: od 2003 roku w kadrze juniorow, od 2008 w kadrze seniorow
Najwieksze sukcesy: minimum kwalifikujace do wyjazdu na olimpiade w Pekinie, 10-krotny mistrz Polski juniorow, 7 miejsce podczas mistrzostw swiata juniorow w Kanadzie
Motto: Per aspera ad astra ("Przez ciernie do gwiazd").